Co myślicie? Bo ja, że dziewczyny powinny coś z tego dla siebie wyciągnąć.
 Mam 31 lat. Moją narzeczoną (28 lat) poznałem dwa lata temu. Po roku 
się zaręczyliśmy, a za rok planujemy ślub. Jednak, patrze na posty i 
myślę, że jeśli dojdzie do niego oboje się znienawidzimy. Chodzi o to, 
że jesteśmy razem, bo oboje długo byliśmy sami. Poznali nas nasi znajomi
 i jakoś tak wyszło. Wspólne wakacje, wynajeliśmy mieszkanie, było 
fajnie. Na początku. To nie jest jakaś 
wielka miłość, to strach przed samotnością nas razem trzyma. Ja lubię 
spędzać czas w domu, ona z koleżankami. Kiedy ja chce wyjść na piwo, ona
 ma focha. Kiedy ona chce wyjść na piwo a ja chce posiedzieć z nią w 
domu, też ma focha. Jest nijak. Jest mi już wszystko jedno, mijamy się. 
Jest jeszcze coś. Kiedyś, poznałem dziewczynę, która była gotowa pójść 
za mną w ogień. Tylko, że ja wtedy byłem zajęty szukaniem przygód. Nie 
chciała mnie zmieniać, czego o mojej obecnej nie można powiedzieć. 
Wymieniła mi całą szafę, żebym "jakoś" wyglądał. Na początku byłem jej 
wdzięczny, fajnie się czułem. 
 Z tamtą dziewczyną kiedyś spotkaliśmy
 się przypadkowo, sporo rozmawialiśmy. Wszystko mi powiedziała, nawet co
 do mnie czuła, prosto z mostu, łącznie z tym, że teraz ma już chłopaka,
 trochę im się nie układa, ale ja zwlekałem. Nie potrafię tego wyjaśnić.
 Jestem tylko prostym facetem. Kiedy już się zebrałem na odwagę, ona 
była w ciąży ze swoim facetem, wzieli ślub. Pozostałem więc tylko 
znajomym. Czasem rozmawialiśmy i tak bardzo chciałem jej powiedzieć: 
przecież powinniśmy być razem! Ale, blokada, stary przecież oni mają 
dziecko!
 Wiem, że teraz już mają dwoje dzieci. I z całego serca 
dobrze jej życzę. Tylko, że coś mi mówi, że ona nie zapomniała. Często 
przypadkowo się spotykamy, ona czasem pojawia się koło mojej pracy. 
Kiedy jestem sam, myślę o niej. To mnie pociesza. Ostatnio znalazłem od 
niej list z dawnych czasów, nie potrafię go wyrzucić.
 Być może to 
tylko moja wyobraźnia, ale czuje, że źle robię ze ślubem. Moja 
narzeczona, chyba też boi się samotności. Rozmawialiśmy o tym kiedyś, to
 była spanikowana, że już zaproszenia wybrała, koleżankom powiedziała i 
co ja odwalam. Czy jestem złym człowiekiem? Może jednak lepiej być 
samemu. Może teraz mnie znienawidzi, ale czuje, że jest ze mną bo jej 
koleżanki już mają rodziny, chce jak mówi ślub jak z bajki i piękne 
zdjęcia.
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz