środa, 28 września 2016

28.09.2016

Cześć dziewczyny.
Nie piszę po to, by opowiedzieć swoją historię, bo jej nie mam. Piszę, bo chcę Wam podziękować. Czytam Wasze historie codziennie, niejednokrotnie ze ściśniętym gardłem i łzami w oczach. Współczuję każdej z Was - bez wyjątku i cieszę się każdą historią z happy endem, przybijając w moich myślach, piątkę autorce. Jesteście niesamowite - wszystkie!
Jest jednak jeszcze kwestia tego, za co chciałabym Wam podziękować. Otóż nauczyłam się doceniać mojego męża. Doceniam to, że zawsze jest przy mnie, że nie szlaja się z kolegami, że zawsze wychodzimy razem, że stara się spełniać moje marzenia, że bardzo ciężko pracuje, aby żyło nam się wygodnie, że nawet kiedy ja śpię, a on bladym świtem wychodzi do pracy, to całuje mnie na pożegnanie...mogłabym jeszcze wymieniać, ale nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że do tej pory nie umiałam docenić tego wszystkiego. Uważałam, że tak ma być i już. Najdrobniejsza pierdoła, która nie była po mojej myśli, doprowadzała mnie do szału, sprawiała, że czułam się nieszczęśliwa, byłam jak nieznośny, rozkapryszony dzieciak i dziś nie jestem z tego dumna. To Wy kochane, otworzyłyście mi oczy, dałyście mi kopa swoimi szczerymi wyznaniami i dotarło do mnie, że w maszym małżeństwie to ja byłam tą złą. Tą niewdzięczną. Teraz już to wiem.
Jeszcze raz dziękuję. Wasze poruszające historie nie tylko dały siłę innym kobietom w podobnych sytuacjach, by coś zmienić w swoim życiu, by się nie bać, ale przyczyniły się także do tego, że jeden facet, na pewno będzie teraz szczęśliwszy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz