Kolejna historia :) Jakiś sprytny, sprawdzony plan poszukiwany :)
 Mój kochany mąż wrócił z pracy, cały wieczór przebiegł bardzo 
spokojnie. Jego córka wróciła z wakacji w Hiszpanii  i przywiozła nam 
jakieś bibelotki, jako pamiątki. Ale ja nie o tym! 
 Gdy już 
zostaliśmy sami, idziemy na gore ja prosto do łazienki, stoję ,myje zęby
 a mój luby ściągnął buty i skarpetki... zamarłam!!! 
 Śmierdział jakimś zdechłym zwierzem.. myślałam, że zemdleje. Na co On wsadził najpierw jedna, potem druga łapę do umywalki i "myje..." sama woda, żeby nie było!  
 Stałam jeszcze chwile kompletnie w szoku po czym udałam się za nim do 
sypialni. Tam zastałam go z koszulka w ręce wycierającego nią pachy.... 
 nie skomentowałam tego i położyłam się do łózka. 
 Mój luby tez 
wskoczył do wyrka i (jakże by inaczej ) zaczął się do mnie dobierać.. po
 tym przedstawieniu, które zobaczyłam nie miałam najmniejszej ochoty na 
żadne igraszki, mowie wiec: 
 - weeeeź idź ode mnie śmierdziuchu, bo klujesz mnie! (Nie ogolony był gdyby ktoś się jeszcze nie domyślił)  
 Mowie mu:  
 - idź weź najpierw prysznic! A on na to ze nie, obraził się, bo go nazwalam śmierdziuchem... KPW?? 
 Ręce mi opadły... normalnie cyrk.. i tak sobie leżałam myślałam.. jak by go tu zachęcić do lepszej higieny? 
 Dodam, że dawniej tego problemu nie było. Teraz (5 lat po ślubie) jak 
weźmie prysznic 2 razy w tygodniu to jest max... chyba, ze jakaś impreza
 jest, to wtedy wie gdzie mydło leży.. może. Wy mi podpowiecie co ja mam
 z tym moim śmierdziuchem zrobić?? Xxx
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz