Kolejna nadesłana historia:
 Witam wiele dziewczyn opisuje tu 
swoje problemy i chciałbym się komuś też wygadać. Moja historia jest jak
 milion innych mąż żona dzieci... Mojego męża  poznałam jak miałam 16 
zaraz się zakochałam i że wzajemnością,po 7 latach bycia ze sobą 
postanowiliśmy się pobrać. Już w dzień ślubu babka prysla napil się i 
wyzwal przy orkiestrze od kurew (A dodam że był moim pierwszym facetem 
straciłam z nim dziewidztwo) byłam załamana zawstydzina przeplakalam cala
 noc. Rano mnie przepraszał i jakoś się dałam uglaskac. Potem zaszlam w 
ciążę i po poronilam,zamknęłam się w sobie        mu to pasowało. 
Pozbieralam się i próbowaliśmy dalej udało się po 1.5 roku urodził się 
Marcel. Przeprowadziliśmy się od jego rodziców do swojego domu i zaczęło
 się piekło. Mąż bierze narkotyki mówi że tylko dla rozluźnienia ale 
wyzywa mnie od pierdonych szmat,kurew. Zaszlam w drugą ciążę Gracjan ma 
już rok A u nas ciągle to samo. Poniza mnie mówi że do niczego się nie 
nadaje ze jestem nikim. Za kłamie  I kurwie się jak tylko wyjdę z domu 😟Nigdy
 to nie zdradzilam. Bierze narkotyki i jest tylko gorzej chodzi po 
nocach święci mi latarka po oczach wyzywa. Mam już dość ale wszyscy 
myślą ze jestem szczęśliwa a ja już nie mam sy wstać rano... przepraszam
 że tak się rozpisalam ale nie mam nikogo wszyscy się odemnie odsuneli 
przez niego... Pozdrawiam
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz