poniedziałek, 26 września 2016

Kolejna nadesłana historia:
Witam wiele dziewczyn opisuje tu swoje problemy i chciałbym się komuś też wygadać. Moja historia jest jak milion innych mąż żona dzieci... Mojego męża poznałam jak miałam 16 zaraz się zakochałam i że wzajemnością,po 7 latach bycia ze sobą postanowiliśmy się pobrać. Już w dzień ślubu babka prysla napil się i wyzwal przy orkiestrze od kurew (A dodam że był moim pierwszym facetem straciłam z nim dziewidztwo) byłam załamana zawstydzina przeplakalam cala noc. Rano mnie przepraszał i jakoś się dałam uglaskac. Potem zaszlam w ciążę i po poronilam,zamknęłam się w sobie mu to pasowało. Pozbieralam się i próbowaliśmy dalej udało się po 1.5 roku urodził się Marcel. Przeprowadziliśmy się od jego rodziców do swojego domu i zaczęło się piekło. Mąż bierze narkotyki mówi że tylko dla rozluźnienia ale wyzywa mnie od pierdonych szmat,kurew. Zaszlam w drugą ciążę Gracjan ma już rok A u nas ciągle to samo. Poniza mnie mówi że do niczego się nie nadaje ze jestem nikim. Za kłamie I kurwie się jak tylko wyjdę z domu 😟Nigdy to nie zdradzilam. Bierze narkotyki i jest tylko gorzej chodzi po nocach święci mi latarka po oczach wyzywa. Mam już dość ale wszyscy myślą ze jestem szczęśliwa a ja już nie mam sy wstać rano... przepraszam że tak się rozpisalam ale nie mam nikogo wszyscy się odemnie odsuneli przez niego... Pozdrawiam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz