poniedziałek, 26 września 2016

Witam Cię Kochana
No więc ....tak czytam i czytam te historie...każda o innym problemie, smutku...a ja napiszę o wkurzonej kurze domowej ,której teściowa jest głucha jak pień( i w przenośni i w życiu zwłaszcza na "daj"😉),a mąż woli nic nie widzieć lub ze zrozumieniem kiwać głową. Ale do rzeczy..mieszkamy z teściową od kilku miesięcy...to nie jest zła babka (zdarzają się i takie ) ,ale mam dosyć jej zachowania... owszem nie wtrąca się zbytnio w nasz związek, nie narzuca swojego zdania w kwestii wychowania dzieci ale...traktuje mnie jak służącą,nie zmywa,nie gotuje,nie sprząta,nie pierze...nie robi w domu nic ,nawet dzieci niechętnie pilnuje...bo przecież "i tak siedzisz w domu",albo "za moich czasów to takich wygód nie było i dawałam sobie radę" ...szkoda tylko ,że nie pamięta że jej dziećmi opiekował się dziadek i ciotka. W każdym razie trochę z własnej winy doprowadziłam do stanu który zaistniał: robię za nią wszystko,nawet składam pranie w kostkę i sprzątam jej pokój...i nie dlatego że chcę,po prostu wiem że jeśli tego nie zrobię,to będzie wszystko tak zasyfione ,jak cały dom przed naszą wprowadzką... wszędzie kurz ,brud,śmierdząco i ogólnie 2 tygodnie sprzątania by dom doprowadzić do stanu używalności...ja wiem pomyślicie ma co chciała..ale ja mam już tego dość!!! 30 razy przelezie przez zabawkę ale nie podniesie, dzieci uczy porządku a sama trzyma brudy za łóżkiem ... ostatnio zatkałam rurę odkurzacza śmierdzącą skarpetą 😉.
A najgorsze jest to, że mój mąż nie widzi problemu . To znaczy widzi ale nie reaguje...bo mama to już ma swoje lata ,bo nie ma siły,bo zapomni.. bo się synusiowi popłacze gdy zwróci jej uwagę...
A ja widzę że to jest działanie z premedytacją....wykorzystuje to że lubię czystość,pachnący dom ,świeże ciuchy i niepostrzeżenie zrobiłam się służącą we własnym domu,ale mam plan....wrócić do pracy,dzieci posłać do przedszkola i zostawić cały ten syf ,który generuje w jej rękach...bo skoro potrafi pół dnia pielić grządki w upale,to miotła i ścierka jej nie zabiją...Niech zobaczy ile pracy mnie kosztuje by dom był domem a nie chlewem... Chciałabym,żeby choć raz powiedziała dziękuję, bo w zasadzie to ja nie mam żadnego obowiązku wobec niej....jedynie szacunek że względu na to że to matka mojego męża...i gdyby nie fakt że dogadujemy się w innych kwestiach to chyba udusiłabym ją gołymi rękami....Próbowałam z nią rozmawiać na ten temat,ale albo zmienia temat ,albo udaje że nie słyszy... I tu nasuwa się pytanie....czy ona tak nienawidzi prac domowych, czy po prostu ma rozdwojenie jaźni ,... mówi co innego a robi coś innego....
W każdym razie nieźle dałam się wkręcić w służbę jej królewskiej mości......Więc tu z tego miejsca apeluje do narzeczonych ...wpadnijcie do przyszłej teściowej z nie zapowiedzianą wizytą i dyskretnie zróbcie test białej rękawiczki 😉 ....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz