Mojego partnera poznałam 10 lat temu. Jego brat chodził ze mną do
liceum, zobaczył mnie któregoś dnia jak rozmawiam z jego bratem i tak
wyszło że się poznaliśmy. Bardzo szybko zaiskrzyło. Po 2 miesiącach
znajomości zostaliśmy parą. Na początku było wszystko super. Byłam
przekonana, że nie zrobi mi nigdy krzywdy.
Pomyliłam się.
Po
pół roku związku okazało się, że pisze z dziewczyną ze wsi oddalonej o
5km od naszej miejscowości. Oczywiście awantura itd. Zakończył tą
znajomość tak szybko jak się rozwinęła. Po jakimś czasie przestało nam
się układać. Doszliśmy do wniosku że lepiej to zakończyć. Byliśmy wtedy
ze sobą 3 lata.
No trudno - pomyślałam.
Nie na jednym świat
się kończy. Jestem młodą kobietą, więc znajdę sobie kogoś innego.
Wytrzymaliśmy bez siebie 3 tygodnie. Wróciliśmy do siebie, wyjaśniliśmy
wszystkie niedomówienia. Było cudownie. Jeszcze lepiej niż wcześniej,
zero kłótni. Pół roku później zaproszono nas na jakąś imprezę.
Oczywiście poszliśmy. Jak się po przyjęciu okazało przez te trzy
tygodnie, które nie byliśmy ze sobą on zaczął być z tą dziewczyną z
którą kiedyś pisał. Warto dodać że tej dziewczyny brat pracował razem z
moim partnerem i byli przyjaciółmi. Ja oczywiście nie wiedziałam, że ta
dziewczyna to jego siostra. Dopiero później połączyło mi się to
wszystko w całość. Okazało się, że jak wróciliśmy do siebie to on wcale z
nią nie zerwał. Pół roku był że mną i z nią. Ja byłam w dzień a ona w
nocy. Zerwałam z nim natychmiast. A on zerwał z tamtą dziewczyną żeby
ratować 'nas'. Ja nawet nie chciałam o tym słyszeć. Przez kolejne pół
roku codziennie przyjeżdżał pod mój dom i płakał, błagał że on żyć beze
mnie nie może itd. Wiem głupia jestem ale wróciłam do niego. Przez
kolejne pół roku szmaciłam go, wręcz go nienawidziłam a jednocześnie
kochałam. Wszystko wytrzymał. Minęły 2 lata a ta dziewczyna znowu dała o
sobie znać. Zaczęła pisać do niego, dzwonić. On mi o wszystkim
powiedział. Napisaliśmy jej razem smsa żeby dała nam spokój. Spokój był
faktycznie, ale co rok dawała o sobie znać. Mój partner dalej się
przyjaźni z jej bratem. Najgorsze jest to, że mieszkają na jednym
podwórku, tylko w innych domach. Ostatnio jednak zdecydowała się na
kolejny krok. Kiedy mój partner jest u swojego przyjaciela, ona
przychodzi do niego do domu. Niestety dowiedziałam się o tym od żony
przyjaciela mojego partnera. Oczyścić awantura trwała tydzień. Byłam
zawiedziona i było mi bardzo przykro, że nie powiedział mi o tak ważnej
rzeczy. Zabroniłam mu tam jeździć. Bez wahania się zgodził. Ale co jest
najlepsze? Zwolniła się z pracy i przeszła do firmy w której pracuje mój
partner i to jeszcze na tą samą zmianę. Jak się dowiedziałam wpadłam w
histerie. Mój partner chciał się od razu zwolnić. Ale znam kierownika
tamtej firmy więc poprosiłam go, wręcz błagałam, żeby przeniósł ją na
drugą zmianę. Z wielkim bólem zgodził się. Ale co jest najlepsze? Że jak
się dowie że mój partner ma przyjechać do swojego przyjaciela to bierze
wolne w pracy, żeby być blisko. A to się po podwórku kręci, a to
zachodzi i pyta o błahe rzeczy. Przez to wszystko nie układa nam się
wcale. Kłócimy się strasznie. Rozważam żeby odejść od mojego partnera.
Jak myślicie? Uważam że gdyby mój partner nie dawał jej żadnych sygnałów
to dała by sobie spokój. Już sama nie wiem co mam myśleć. Jestem
załamana. Licząc bez przerw, jesteśmy razem prawie 10lat i ona przez te
wszystkie lata jest między nami.
Co ja mam zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz