poniedziałek, 26 września 2016

No wiec i ja opowiem wam moja historie. Chyba potrzebuje sie wygadać 😕
W 2009 poznałam mojego obecnego męża, ja wtedy 24 lata a on 20 lat starszy. Nie przeszkadzało mi to wcale i w sumie nadal mi to nie przeszkadza ale to nie w tym rzecz. Był we mnie tak bardzo zakochany, nigdy wcześniej nikt tak mnie nie kochał jak on. Czułam każdego ranka pocałunek jak wychodził do pracy i szeptanie do ucha kocham Cie. Od razu zamieszkaliśmy razem. Ob rozkręcał firmę a ja zajęłam sie domem i szukaniem pracy. Nie chciał żebym pracowała, mówił ze zarabia wystarczajaco duzo żebyśmy mogli żyć dobrze. Wszystko było by super gdyby nie fakt ze nie zauważyłam jednego problemu- alkohol!!! Nigdy nie miałam styczności w życiu z alkoholikiem, wiec nie znałam tego problemu. Wieczorami popijaliśmy drinki, winko itd. On pił coraz więcej mówiąc ze ma za duzo stresów i nerwów w pracy. Ja wierzyłam. Dziś mam dwójkę cudownych dzieci a on znowu pije po dwóch odwykach. Nie potrafię odejść bo wiem ze to choroba jak każda inna i to sie leczy. Lecz niestety ale straciłam juz dawno do niego zaufanie, codzień rano budzę sie z lekiem i strachem co przyniesie ten dzień. Walczę każdego dnia aby moj mąż wrócił do domu trzeźwy. Płacze co wieczór w poduszkę myśląc sobie co takiego w życiu zrobiłam ze taka kara mnie spotkała. Moj mąż jest cudownym człowiekiem, wiem ze bardzo mocno kocha mnie i dzieci ale niestety zatracony w pracy i stresie wpadł w to bagno i cieżko mu z niego sie wydostać. Może to nie jest historia z Happy endem albo z jakim kolejek zakończeniem ale dobrze mi zrobiło to ze mogłam sie wygadać (pisząc do was) może ktoś da mi radę jak z tym żyć.
 Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz