poniedziałek, 26 września 2016

Witaj.
Moja historia nie będzie długa,pisze żeby pokazać, że zawsze warto spróbować,co bedzie za kolejnym rogiem,co los nam szykuje.
Żeby nie nudzić było tak:
Mam 18lat i ja,miastowa wychodzę za rolnika,ciężko mi w gospodarstwie,ale staram się,jednak ówczesny mąż sprzedaje schede,idziemy do miasta,kupujemy pół domu. On zachłystuje się miejskim życiem,idzie do pracy,zaczyna pić i bić,bardzo,złamane żebra,nos.
Pewnego dnia dochodzą panienki, nie wytrzymuje,uciekam do rodziców,rozwód. Po pół roku następny związek,na początku happy,wychowujemy dwójkę dzieci z jego poporzedniego, małżeństwa, ale zauważam, że jego humor zależy od ilości wypitych trunków, brak kasy, morze alkoholu,bicie,mocne bicie,interwencje policji.Po pobiciu w biały dzień ,w mieście,gdzie nikt nie zareagował uciekam jak stoję ,znów do rodziców, potem 500km od rodziny. Odpoczywam pracując,nie boję się nie nasluchuje.
Poznaje chłopaka,młodszego,boję się zakochać ale po 2latach daje sobie szansę. W tym roku mija 10lat od naszego ślubu,mam 47lat, i córke.
Uwierzcie ,mimo strachu warto spróbować, bywa mi źle bo jestem tu sama, 500km od rodzinnego domu, ale robię wszystko, żeby ten dom sobie tu zbudować. Życie bywa nieprzewidywalne, może dziś wam źle, ja też mam dni ,kiedy płacze,ale może to co niesie jutro będzie piękne,czego i Wam i sobie życzę.ps.Nie należę do optymistek,ale to moja rodzina mnie napędza.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz