Witaj.
Moja historia nie będzie długa,pisze żeby pokazać, że zawsze warto spróbować,co bedzie za kolejnym rogiem,co los nam szykuje.
Żeby nie nudzić było tak:
Mam 18lat i ja,miastowa wychodzę za rolnika,ciężko mi w
gospodarstwie,ale staram się,jednak ówczesny mąż sprzedaje
schede,idziemy do miasta,kupujemy pół domu. On zachłystuje się miejskim
życiem,idzie do pracy,zaczyna pić i bić,bardzo,złamane żebra,nos.
Pewnego dnia dochodzą panienki, nie wytrzymuje,uciekam do
rodziców,rozwód. Po pół roku następny związek,na początku
happy,wychowujemy dwójkę dzieci z jego poporzedniego, małżeństwa, ale
zauważam, że jego humor zależy od ilości wypitych trunków, brak kasy,
morze alkoholu,bicie,mocne bicie,interwencje policji.Po pobiciu w biały
dzień ,w mieście,gdzie nikt nie zareagował uciekam jak stoję ,znów do
rodziców, potem 500km od rodziny. Odpoczywam pracując,nie boję się nie
nasluchuje.
Poznaje chłopaka,młodszego,boję się zakochać ale po
2latach daje sobie szansę. W tym roku mija 10lat od naszego ślubu,mam
47lat, i córke.
Uwierzcie ,mimo strachu warto spróbować, bywa mi
źle bo jestem tu sama, 500km od rodzinnego domu, ale robię wszystko,
żeby ten dom sobie tu zbudować. Życie bywa nieprzewidywalne, może dziś
wam źle, ja też mam dni ,kiedy płacze,ale może to co niesie jutro będzie
piękne,czego i Wam i sobie życzę.ps.Nie należę do optymistek,ale to
moja rodzina mnie napędza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz