Witam. Widzę, ze jest dużo kobiet które zamieszkaly z teściowymi i tego
zalowaly. Ja rowniez jestem jedna z nich. Wprowadzilam sie do teściów
zaraz po ślubie. Miałam jeszcze ciężej z tym ze nie mieszkałam jedynie z
teściami ale i z wścibska siostra mojego męża ktora ma dwoje dzieci. Od
poczatku sie tam męczyłam. Siostra męża na każdy kroku wciskala mi
swoje dzieci, potrafila wejść z nimi o 7 rano jak jeszcze spaliśmy.
Drzwi od naszego pokoju nie zamykaly
sie, ciągle ktos przychodzil- oczywiście wchodzili bez pukania. Siostra
męża wchodzila nawę o 23 spytac męża czy juz sie kapal. Jednym słowem
zero prywatności. Nasz miesiąc miodowy nie byl sielanka a raczej istnym
koszmarem. Później bylo nie lepiej. Urodzilo nam sie dziecko to teście
potrafili powiedziec ze zajmuje sie dzieckiem jak za kare, nigdy nie
pomogli ale zawsze mieli cos do powiedzenia. Jak Dziecko miało kilka
miesięcy to obgadywali mnie tak ze nawet dzieci szwagierki powtarzały mi
co slysza od swojej babci i mamy np ze do niczego sie nie nadaje, nic
nie potrafię, albo ze krzywdzę swoje dziecko co nigdy nie miało miejsca.
Miałam juz dosyć. Przestalam schodzic do nich na dol, rozmawiać. Bywalo
tak ze wstawalam rano i juz bolal mnie brzuch z nerwów ze ich spotkam.
Moje życie wydawalo mi się powoli bez sensu. Mówiłam mężowi ze ja nie
chce tak żyć, on jednak mowil żeby sie nie przejmowała i zaczela z nimi
normalnie żyć. No tak, ale jak zyc z ludźmi którzy cie krytykują,
obgadują, maja cie dosłownie za nic... Bywalo nawet tak ze siostra męża
robila mi na złość w najbardziej prymitywny i dziecinny sposób obgadujac
mnie do teściów ze nic nie robię, nie sprztam lub nawet podkladajac
kija od szczotki pod nogi. Mimo ze mówiłam o tym teściom oni i tak
uważali mnie za najgorszą. Czułam ze jak się stamtąd nie wyprowadze to
trafie albo do psychoatryka albo na cmentarz. Takie tez słowa
powiedziałam mężowi żeby wybieral gdzie chce mnie odwiedzac w
niedalekiej przyszłości (cmentarz czy psychiatryk). Wtedy do niego
dotarlo ze jest naprawde zle. Wynajęliśmy kawalerkę. Wszystko co tam
zrobiliśmy a byl to remont kuchni od podstaw zostawiliśmy im. Szkoda
tych pieniędzy straconych na remont ale jeszcze bardziej szkoda tych
straconych nerwów, zdrowia i pierwszego roku małżeństwa które był bardzo
burzliwy przez rodzinę męża ktora sie wtracala do wszystkiego.
Dziewczyny a teraz rada nigdy nie idźcie mieszkać do rodziny męża. To
nie jest życie to istna katorga. Teraz jak juz mieszkam na tzw swoim
czuje ze żyje w końcu. Jak to się mówi ciasne ale własne i to jest
prawda. Najważniejsi w zyciu jest święty spokój i ja go wreszcie
odzyskalam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz