poniedziałek, 26 września 2016

Witam. Widzę, ze jest dużo kobiet które zamieszkaly z teściowymi i tego zalowaly. Ja rowniez jestem jedna z nich. Wprowadzilam sie do teściów zaraz po ślubie. Miałam jeszcze ciężej z tym ze nie mieszkałam jedynie z teściami ale i z wścibska siostra mojego męża ktora ma dwoje dzieci. Od poczatku sie tam męczyłam. Siostra męża na każdy kroku wciskala mi swoje dzieci, potrafila wejść z nimi o 7 rano jak jeszcze spaliśmy. Drzwi od naszego pokoju nie zamykaly sie, ciągle ktos przychodzil- oczywiście wchodzili bez pukania. Siostra męża wchodzila nawę o 23 spytac męża czy juz sie kapal. Jednym słowem zero prywatności. Nasz miesiąc miodowy nie byl sielanka a raczej istnym koszmarem. Później bylo nie lepiej. Urodzilo nam sie dziecko to teście potrafili powiedziec ze zajmuje sie dzieckiem jak za kare, nigdy nie pomogli ale zawsze mieli cos do powiedzenia. Jak Dziecko miało kilka miesięcy to obgadywali mnie tak ze nawet dzieci szwagierki powtarzały mi co slysza od swojej babci i mamy np ze do niczego sie nie nadaje, nic nie potrafię, albo ze krzywdzę swoje dziecko co nigdy nie miało miejsca. Miałam juz dosyć. Przestalam schodzic do nich na dol, rozmawiać. Bywalo tak ze wstawalam rano i juz bolal mnie brzuch z nerwów ze ich spotkam. Moje życie wydawalo mi się powoli bez sensu. Mówiłam mężowi ze ja nie chce tak żyć, on jednak mowil żeby sie nie przejmowała i zaczela z nimi normalnie żyć. No tak, ale jak zyc z ludźmi którzy cie krytykują, obgadują, maja cie dosłownie za nic... Bywalo nawet tak ze siostra męża robila mi na złość w najbardziej prymitywny i dziecinny sposób obgadujac mnie do teściów ze nic nie robię, nie sprztam lub nawet podkladajac kija od szczotki pod nogi. Mimo ze mówiłam o tym teściom oni i tak uważali mnie za najgorszą. Czułam ze jak się stamtąd nie wyprowadze to trafie albo do psychoatryka albo na cmentarz. Takie tez słowa powiedziałam mężowi żeby wybieral gdzie chce mnie odwiedzac w niedalekiej przyszłości (cmentarz czy psychiatryk). Wtedy do niego dotarlo ze jest naprawde zle. Wynajęliśmy kawalerkę. Wszystko co tam zrobiliśmy a byl to remont kuchni od podstaw zostawiliśmy im. Szkoda tych pieniędzy straconych na remont ale jeszcze bardziej szkoda tych straconych nerwów, zdrowia i pierwszego roku małżeństwa które był bardzo burzliwy przez rodzinę męża ktora sie wtracala do wszystkiego. Dziewczyny a teraz rada nigdy nie idźcie mieszkać do rodziny męża. To nie jest życie to istna katorga. Teraz jak juz mieszkam na tzw swoim czuje ze żyje w końcu. Jak to się mówi ciasne ale własne i to jest prawda. Najważniejsi w zyciu jest święty spokój i ja go wreszcie odzyskalam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz