Z moim eks małżonkiem poznalam się mając prawie 18 lat. Byliśmy w sobie
bardzo zakochani.. Po nie całym roku zaszłam w ciąże i kiedy urodziłam
zaczeły się między nami kłótnie. Oboje nie dojrzeliśmy do bycia
rodzicami, staraliśmy się ale rodzicielstwo nie jest proste zwłaszcza w
młodym wieku. On pracował, przychodził zmęczony, ja zmęczona po całym
dniu z dzieckiem, mająca wiecznie na dąsaną mine i pretensje, że mało mi
pomaga. Wzieliśmy ślub kiedy synek miał
2,5 roku... Decyzja przyszła od tak..w końcu mieliśmy dziecko i
wypadało by też wziąść ślub. Miałam różne myśli..cieszyły mnie
przygotowania, myślałam też że ślub nas zbliży, coś zmieni na lepsze ale
też zdarzyło się, że chciałam odwołać wesele.. Czemu tego nie zrobiłam?
Bo bałam się reakcji rodziny, brakowało mi odwagi. Po ślubie owszem
było inaczej przez pare miesięcy, czułam się szczęśliwsza..wtedy też
uznałam że to odpowiedni czas na drugie dziecko. Mąż nie chciał
początkowo ale w końcu uległ moim namową i tak rok po ślubie urodziłam
córeczke.
Miedzy nami bywało naprawdę różnie.. Nie raz mówiłam mu,
że to nie jest to czego chce, że albo nie wiem co to jest miłość albo ja
go nie kocham. Jakoś patrzyłam na inne małżeństwa czy pary i
zazdrościłam im tego jak sie kochają, jak są ze sobą blisko... My
byliśmy owszem ale miałam wrażenie że żyjemy obok siebie nie ze sobą, że
łączą nas tylko dzieci i gdyby nie one juz dawno byśmy ze sobą nie
byli. Ciągle myślałam o tym że za pare lat to się rozleci i miałam
nadzieję ze poznam kiedyś prawdziwą miłość. Oczywiście on się starał i
wcale nie był złym ojcem czy mężem to raczej mi wiecznie było źle. To ja
prowokowałam awantury..
W tym roku się rozwiedliśmy.. Po prawie
9latach bycia ze sobą i prawie 5 latach małżeństwa...jak do tego doszlo?
Zdradziłam go... I czułam się z tym tak zajebiście, że aż wstyd. On
chciał mi wybaczyć, chciał ratować nasz związek a ja zachowywałam się
jak w amoku.. Do tej pory nie wiem jak mogłam tak skrzywdzić człowieka,
ktory nigdy nie skrzywdził mnie .. Jak mogłam być tak okrutna, zimna i
bez serca. Kiedy się otrząsłam było już za poźno. On znalazł inna. Chyba
mogę się domyslać co czuł on bo ja czułam się jak wrak człowieka.
Miałam myśli samobojcze, płakałam całe noce, brałam leki na uspokojenie a
najgorsze było to że wiedziałam że to tylko i wyłącznie moja wina .
Czuję się jak szmata chociaż mówią mi że nasz związek predzej czy
poźniej i tak by się rozpadł skoro ja go zdradziłam a on po tak krótkim
czasie związał sie z inną... Nie wiem co by było.
Dzisiaj probuje
składać swoje życie na nowo. Spotykam się z kims... I choć bardzo chce
wreszcie byc szczęśliwa nie wiem czy zasługuje na to by nią być.
Piszę to nie dlatego że szukam wsparcia ale dlatego żeby uświadomić
innym kobietą, że związek trzeba pielęgnowac. Ciągle narzekamy ale
sprobujmy znaleźć jakieś dobre strony i je docenic .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz