 😉.
 Szef mojego męża zaproponował nam żebym zaczęła pracę w kuchni. Mówię 
ekstra będzie można dorobić. Grafik dostosuję tak żebyśmy mogli się 
zamieniać. To fajnie. Mam dwie prace. Zaczęło się. Mąż zawsze na rano
 bo nie chciałam stracić drugiej pracy. Pierwszy dzień. Rano Młody do 
szkoły. Mała z babcią. Ja do pracy. Wracam robię obiad. Karmie dzieci. 
Czekam na męża. Wchodzi ja wychodzę. W domu jestem koło 23. Damy radę. 
Kilka tygodni później dopada mnie zmęczenie. Zasypiam na stojąco... Mąż 
oczywiście to widzi i np gotuje obiad na następny dzień. Ogarnia 
mieszkanie. Gdy ma wolne to ja mogę iść na rano. I zdażył się taki 
dzień. Poprzedniego dnia byłam w pracy do 23. Następnego dnia zaczynałam
 o 10. Obudziłam się. Kompletnie zamroczona, zmęczona... Wstaje z łóżka.
 Małej nie ma w pokoju. Ok pewnie siedzi u braciszka. Wyszłam z 
sypialni. Cisza spokój. Ja panika. Cholera która to godzina. Przecież ja
 dziś do pracy... Zaspałam... O nie. Wbiegam do pokoju syna nie ma go. 
Ja piernicze co jest grane. Gdzie są wszyscy. Dzwonię do męża. On nie 
odbiera. Panika. Wlot do łazienki. Zerknełam w lustro.. O rety ale 
brudne. Lecę do salonu ubrać się. Ubrałam. Ok jeszcze coś z włosami. 
Oczywiście każdy w inną stronę.. Wracam do łazienki. I myślę o tym 
lustrze dlaczego jest takie brudne... A Tam przyklejone kartka. " idź do
 kuchni" przecież się spóźnię. No dobra lecę do kuchni. Tam kanapki na 
talerzu. Przygotowany kubek z nasypana kawa i cukrem w środku. Obok 
mleko. I list.
😉.
 Szef mojego męża zaproponował nam żebym zaczęła pracę w kuchni. Mówię 
ekstra będzie można dorobić. Grafik dostosuję tak żebyśmy mogli się 
zamieniać. To fajnie. Mam dwie prace. Zaczęło się. Mąż zawsze na rano
 bo nie chciałam stracić drugiej pracy. Pierwszy dzień. Rano Młody do 
szkoły. Mała z babcią. Ja do pracy. Wracam robię obiad. Karmie dzieci. 
Czekam na męża. Wchodzi ja wychodzę. W domu jestem koło 23. Damy radę. 
Kilka tygodni później dopada mnie zmęczenie. Zasypiam na stojąco... Mąż 
oczywiście to widzi i np gotuje obiad na następny dzień. Ogarnia 
mieszkanie. Gdy ma wolne to ja mogę iść na rano. I zdażył się taki 
dzień. Poprzedniego dnia byłam w pracy do 23. Następnego dnia zaczynałam
 o 10. Obudziłam się. Kompletnie zamroczona, zmęczona... Wstaje z łóżka.
 Małej nie ma w pokoju. Ok pewnie siedzi u braciszka. Wyszłam z 
sypialni. Cisza spokój. Ja panika. Cholera która to godzina. Przecież ja
 dziś do pracy... Zaspałam... O nie. Wbiegam do pokoju syna nie ma go. 
Ja piernicze co jest grane. Gdzie są wszyscy. Dzwonię do męża. On nie 
odbiera. Panika. Wlot do łazienki. Zerknełam w lustro.. O rety ale 
brudne. Lecę do salonu ubrać się. Ubrałam. Ok jeszcze coś z włosami. 
Oczywiście każdy w inną stronę.. Wracam do łazienki. I myślę o tym 
lustrze dlaczego jest takie brudne... A Tam przyklejone kartka. " idź do
 kuchni" przecież się spóźnię. No dobra lecę do kuchni. Tam kanapki na 
talerzu. Przygotowany kubek z nasypana kawa i cukrem w środku. Obok 
mleko. I list. "Skarbie spokojnie. Pstryknij czajnik i zalej kawe. Zjedz śniadanko. Dzieci ogarniete. Młody w szkole. Mała z babcią. Ja wziąłem Twoja zmianę bo widzę jaka wykończona jesteś. Nie rób nic w domu. Jak raz będzie trochę okruszków na dywanie nic się nie stanie. Jak zjesz idź do sypialni. Odpocznij. Dziś jest Twój dzień. Będziemy wieczorem. Kocham Cie."
Zjadłam śniadanie. I poszłam do wyrka.. Wzięłam książkę.. Pełen relaks. Wieczór. Wrócili. Dzieci się ze mną przywitały. Mąż: nie wstawaj kochanie. Ja się wszystkim zajmę. Zrobił wszystko. Przyszedł do mnie położył się i powiedział: jesteś moją bohaterką! Kocham Cię najmocniej na świecie.
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz